środa, 16 grudnia 2015

ROZDZIAŁ TRZECI

   Pod drodze do swojego pokoju Katie dowiedziała się jeszcze wielu ciekawych rzeczy, jak na przykład to, że z Edwarda jest niezły żartowniś. Już zdążył ją wpuścić w maliny. Jak się okazało w akademiku mieszkali tylko jego uczniowie, tak jak to być powinno. Reszta mieszkańców Świata Fantasy miała swoje własne domy. Działało to w ten sposób, że każda istota mogła zobaczyć tylko i wyłącznie swój dom. Było to równoznaczne z tym, że inni nie widzą twojego domu. To taki rodzaj zabezpieczenia w razie, gdyby ktoś chciał się włamać. Za tą niesamowitą sztuczką stały wróżki, które złączyły swoje siły z czarodziejami. Katherine myślała, że już nic nie może jej bardziej zaskoczyć, ale właśnie wtedy Perrie pokazała jej miejsce, w którym dziewczyna miała zamieszkać. Spodziewała się skromnego pokoiku z małym łóżkiem i niewielką szafką nocną, a zastała coś zupełnie innego.
   W centralnej części pokoju znajdowało się ogromne, miękkie łóżko z kołdrą i poduszką w jej ulubionym odcieniu fioletu, czyli liliowym. Parę kroków dalej, w lewo, można było dostrzec ogromną szafę z lustrem. Katie rozsunęła drewniane drzwi i zamarła. Nie była to wcale szafa, tylko nieziemska garderoba, w której było mnóstwo miejsca na ciuchy i buty. Łazience (znajdującej się naprzeciwko garderoby) też nie można było niczego zarzucić. Nie była jakaś specjalnie duża, ale był w niej nowoczesny prysznic z przyciemnianą szybą, dość spora wanna, sedes i zlew, czyli wszystko co było potrzebne w tym pomieszczeniu. Gdy dziewczyna skończyła się rozglądać po swojej posiadłości, zmęczona padła na swoje nowe łóżko, kierując swój wzrok na sufit.
- Wow, w środku tu jest znacznie bardziej ludzko niż na zewnątrz.
- Cóż, nie oceniaj książki po okładce. Ale chyba ogólnie nie jest tak tragicznie, no nie?
- Nie, jest świetnie, tylko tak... zaskakująco.
- Posiłki są podawane w stołówce szkolnej trzy razy dziennie. Śniadanie jest o 8:00, obiad o 14:00, a kolacja o 19:00. Gdybyś jednak zrobiła się wyjątkowo głodna, to zawsze można sobie podebrać jakąś przegryzkę. Zapamiętałaś gdzie jest mój pokój?
- Prosto, w prawo i pierwszy pokój po lewej stronie - mruknęła, a następnie z jej ust wydostało się przeciągłe ziewnięcie.
- Tak jest. No, więc jak coś, to wiesz gdzie możesz mnie znaleźć. W takim razie, nie będę ci dłużej przeszkadzać. - Posłała jej szeroki uśmiech i pomachała do niej w taki sposób, że szczupła dłoń panny Edwards przypominała teraz kocią łapkę. Kiedy blondynka zamknęła za sobą drzwi zmęczenie Katie osiągnęło swój największy poziom i dziewczyna zapadła w głęboki sen o nicości.

                                                           ###

   Powieki Katie powędrowały w górę, a ona sama porządnie się przeciągnęła i usiadła na krańcu łóżka. Przetarła zaspane oczy i uśmiechnęła się sama do siebie. Jednak jej wewnętrzny spokój nie trwał zbyt długo, bo dziewczyna poczuła na sobie czyjś wzrok. Ktoś ją obserwował, ale gdy przeglądnęła całe swoje mieszkanie okazało się, że nikogo tam nie ma. Właśnie wróciła do pokoju i prawie dostała zawału, widząc blondyna z kolczykiem w wardze.
- Co ty tu robisz? - Przełknęła głośno ślinę. Na różowych ustach chłopaka pojawił się uśmiech, który praktycznie zwalił ją z nóg. Dziewczyna od początku widziała, że blondyn jest przystojny, ale nie przypuszczała, że ktoś może wyglądać tak niewiarygodnie pięknie.
- Witaj. Katie, prawda? - spytał niepewnie.
- Tak. O co chodzi? - Splotła ze sobą swoje ręce, czując się niezręcznie pod spojrzeniem niebieskich oczu blondyna.
- Zdaje się, że nie mieliśmy jeszcze okazji do rozmowy, więc przyszedłem się przedstawić. Jestem Luke Hemmings.  - Delikatnie ujął jej dłoń i przyłożył ją sobie do ust, podobnie jak wcześniej uczynił to Ashton. Z tym, że teraz, po zetknięciu się jego ust ze skórą jej ręki, poczuła dziwnie przyjemny prąd przenikający jej ciało. Kiedy jej były chłopak wykonywał takie gesty, nie czuła czegoś podobnego.
- Miło mi - wyjąkała, patrząc na swoje stopy.
- Mnie również. Ale jest jeszcze milej, kiedy tak uroczo się rumienisz.
- Czy mogę o coś zapytać? - spytała, ignorując jego uwagę. Wskazała ręką na łóżko, dając mu tym samym znak, żeby usiadł. Zrobił to, a Katie usiadła tuż obok niego. Byli tak blisko siebie, że ich uda się ze sobą stykały, co wcale nie pomagało się skupić Katherine.
- Moja koleżanka, Perrie przedstawiła mi dzisiaj wszystkie grupy uczniów w tej szkole, ale nie wgłębiała się w szczegóły przy wampirach. Staliście podzieleni na dwie grupy. Dlaczego?
- Cóż... Wampiry tak jak wilkołaki czy anioły dzielą się na dwie grupy. Jedni z nas to zwyczajne wampiry, a inni to wampiry wegetarianie.
- Różnica polega na tym, że wegetarianie nie piją krwi? Myślałam, że to jest potrzebne do waszego przetrwania. Przynajmniej tak pisało w książkach, które czytałam. - Luke zaśmiał się melodyjnie i spojrzał jej w oczy z nieustającym rozbawieniem.
- Krew jest potrzebna do przetrwania każdego wampira. Wegetarianie zamiast ludzkiej krwi piją zwierzęcą.
W głowie Katie zaświtało najważniejsze pytanie, które postanowiła zadać. - Do której z tych grup należysz ty? - Poczuła jak zamiera w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Jestem wegetarianinem.
- Och. - Tylko tyle była w stanie wykrztusić, mimo ogromnej ulgi, którą poczuła wewnątrz siebie.
- Dlaczego wampiry i wilkołaki tak bardzo się nienawidzą? - wyrzuciła, zanim zdążyła ugryźć się w język.
- Sam nie wiem, Po prostu z natury się nienawidzimy, tak już jest.
- Nie czuję do ciebie nienawiści już na pierwszy rzut oka - przyznała szczerze.
- Ja do ciebie też nie - odparł, mrugając do niej. Dziewczyna przypuszczała, że jeszcze jeden taki gest i zwariuje. Blondyn przysunął usta do jej ucha. Jego głos stał się o wiele bardziej uwodzicielski, kiedy do niej szeptał. - Twoja wilkołacza przyjaciółka zapomniała cię ostrzec, że nie tak łatwo jest poradzić sobie z urokiem wampira. - Jej policzki zapłonęły. Właśnie chciała zacząć być twardą, ale nie zdążyła, bo Hemmings najzwyczajniej w świecie, rozpłynął się w powietrzu.
   Udała się do garderoby, by zawiesić ubrania, ale nawet nie zdążyła zacząć, bo usłyszała pukanie do drzwi. Westchnęła z irytacją, ponieważ pomyślała, że to blondyn do niej wrócił, ale się myliła.
   W drzwiach stał chłopak, który wyglądał całkiem inaczej niż ci, których widziała do tej pory. Od razu zobaczyła w nim coś z Azjaty.  Na jego głowie znajdowały się brązowe włosy, a lekko skośne oczy były koloru brązowego. Był ubrany w kremowe rurki i biały podkoszulek. Strój podkreślał jego piękne kształty, ale wyglądał trochę jak gej. Katie naprawdę początkowo wzięła go za homoseksualistę, ale wszystko stało się dla niej jasne, gdy ujrzała na jego plecach pokaźne i bardzo piękne, białe skrzydła. Joy nie mogąc się dłużej powstrzymać, przygryzła dolną wargę. Anioł bez krępacji usadowił się na samym środku jej łóżka i uśmiechnął się promiennie.
- Jestem Calum Hood, twój Anioł Stróż. Będę przy tobie zawsze, kiedy będziesz potrzebować mojej pomocy.
- Nie sądzę, żebym miała coś przeciwko. - Nie mogła mieć. W końcu jej opiekun był prawie tak przystojny jak Luke. No właśnie... Prawie.
- To może od razu przejdę do rzeczy. Wyczuwam w twoim pokoju aurę wampira i zdecydowanie mi się to nie podoba. 
A jednak od samego początku mnie niańczy jak przedszkolaczka, pomyślała z irytacją. - Masz rację. - Uśmiechnęła się na wspomnienie Luke'a.
- Po co on do ciebie przyszedł?
- Chciał się zwyczajnie przedstawić. Czy muszę po raz drugi wysłuchiwać przemówienia pod tytułem ,,Trzymaj się z dala od wampirów''?
- Po raz drugi, mówisz. Ktoś mnie wyprzedził?
- Perrie, Perrie Edwards. Tak właściwie to dlaczego wilkołaki muszą się trzymać z daleka od wampirów? - Dziewczyna już poznała odpowiedź na to pytanie, ale chciała się dowiedzieć, jak to wygląda z perspektywy anioła. 
- Wampiry to krwiopijcy i nigdy nie zadają się z wilkołakami bezinteresownie. Ten chłopak na pewno czegoś od ciebie chce.
- Moment... Ty wiesz dokładnie, kto u mnie był? - spytała zaskoczona.
- Jestem twoim aniołem. Zawsze wiem wszystko o tobie.
- No pięknie, darmowa niania. - Dziewczyna przewróciła swoimi dużymi oczami.
- Lepiej nie narzekaj. Zawsze mogłaś trafić gorzej. - Zaśmiał się.
- Kto mógłby być bardziej upierdliwy?
Przyłożył usta do jej ucha, łaskocząc je oddechem. - Zaufaj mi, że Perrie ma gorzej.
- Wątpię w to.
- Dobra, dość tych obelg. Muszę iść, ale za niedługo do ciebie wrócę.
- Kapitalnie - bąknęła, kiedy ponownie została sama w swoim pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz