Katie ledwo była w stanie podnieść powieki, kiedy zadzwonił jej budzik, oznajmiając, że jest już najwyższa pora, by wstawać do szkoły. Weszła do łazienki i jak zwykle zerknęła w lustro. Przeraziła się jeszcze bardziej niż zwykle. Zazwyczaj każdy włos sterczał jej w inną stronę, a oczy w kolorze niebieskim były podkrążone. Dziś jej skóra była idealnie gładka, pod oczami nie znajdowały się żadne cienie, a włosy były nienagannie proste. Patrzyła na swoje odbicie, jak gdyby ujrzała kosmitę. Oprócz jej idealnego wyglądu zmieniła się jeszcze jedna rzecz. Zauważyła, że jej blond włosy u nasady stają się rude.
- Co do cholery? - syknęła i zbiegła na dół do kuchni, spodziewając się zobaczyć tam swoją mamę. Niestety przywitała ją tylko głucha cisza. Na stoliku leżała kartka, a na niej starannymi literami wypisane wyjaśnienia. ,,Musiałam wcześniej wyjść do pracy. Oboje z tatą będziemy w domu przed czternastą.'' Dziewczyna przewróciła oczami i westchnęła głośno. Jej mama zawsze miała czas dla swojej córki, a akurat teraz, gdy ta najbardziej jej potrzebowała, uciekła do pracy. Udała się na górę i zaczęła przygotowywać.
- Co ty dzisiaj chodzisz taka struta? Coś się stało? - zapytała Lily. Znały się od lat i świetnie ze sobą dogadywały, więc Katie uznała, że nie ma sensu ukrywać prawdy.
- Ostatnio czuję się jakoś tak... dziwnie. Poza tym, zobacz. - Pokazała jej czubek swojej głowy. - Moje włosy chyba stają się rude.
- Rany, to naprawdę dziwne. Przecież kolo włosów nie zmienia się od tak, po prostu.
- No właśnie. Muszę o tym porozmawiać z moją mamą, kiedy wróci z pracy. Może ona będzie wiedziała co robić.
- Też tak myślę, a teraz chodź na lekcje.
Katie wbiegła do domu niczym torpeda i omal nie przewróciła swojego taty, który stał w progu kuchni. Po wejściu do pomieszczenia, wyżaliła się rodzicielce.
- Mamo, moje włosy stają się rude.
- Co? Jak to możliwe?
- Sama chciałabym wiedzieć.
- Pokaż. - Przywołała ją jestem ręki. Dziewczyna podeszła bliżej, a wtedy pani Joy upewniła się, że jej córka mówi całkiem poważnie.
Mama Katie zawsze była ruda, ale dziewczyna pomyślała, że przecież gdyby odziedziczyła po niej kolor włosów, to zrobiłaby to już jako małe dziecko. Zawsze wszystkich dziwiło, że Katherine jest blondynką, tak jak żadne z jej rodziców, ale teraz sytuacja zaczynała się robić jeszcze dziwniejsza.
Na twarzy kobiety przez chwilę wymalowała się konsternacja i coś na wzór strachu.
- Wiesz, nie przejmuj się. Może to tylko chwilowe.
- A jak nie?
- Umówmy się, że będziemy się tym martwić, jeżeli po dwóch tygodniach nic się w tej kwestii nie zmieni, dobrze? Na razie mam bardzo dużo rzeczy na głowie i jestem strasznie zajęta.
- Niech będzie, ale bierzesz to na własną odpowiedzialność.
- Ok. - Wzruszyła ramionami, a dziewczyna minęła roześmianego tatę i wróciła do swojego pokoju. Zatrzymała się gwałtownie w miejscu i z przerażeniem spojrzała na obcego mężczyznę stojącego na środku jej pokoju. Był bardzo wysoki i postawny. Na jego głowie znajdowało się mnóstwo czarnych włosów, a oczy były wręcz złote. Ubrany cały na czarno, przyprawiał dziewczynę o dreszcze. Podszedł do niej powolnym krokiem i położył swoją dłoń na jej czole.
- W imię świata fantasy naznaczam cię Katherine Joy jako dziecię fantastycznych stworzeń i rezerwuję dla ciebie miejsce w magicznej szkole, w której od jutra będziesz dojrzewać jako nowy członek tego świata.
Potem rozpłynął się w powietrzu jak gdyby nigdy nic. Dziewczyna jeszcze długo stała w miejscu zdezorientowana, starając się zrozumieć, o co w tym wszystkim chodziło.
###
Oto pierwszy rozdział mojego pierwszego opowiadania fantasy :) Wiem, że nie jest za bardzo długi i nie specjalnie zachwyca, ale obiecuję, że następne będą Wam się podobały ;D
Gdyby kogoś ciekawił wykonawca szablonu, to ja jestem jego twórcą. Na moich dwóch pozostałych blogach również ja wykonywałam szablony :3 Zdaje się, że to powoli zaczyna stawać się moją pasją xD
Kocham Was <333
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz